Kliknij tutaj --> ☀️ całe życie zawieszani na sznurkach
Paulina, autorka bloga Makramowy Splot, od lat zakochana w sznurkach, dzieli się swoim sposobem na życie i największą pasją. Radzi, od czego zacząć, i prowadzi przez kolejne etapy rękodzieła, a jednocześnie opowiada o swoim makramowym slow life. Wszystko o sznurkach, przyborach i gałęziach do wyplatania
135, 00 zł. Wiszące półki na sznurkach, linach, boho. 148,99 zł z dostawą. dostawa za 8 dni. 65, 90 zł. Półka Wisząca pod Prysznic Nierdzewna do Łazienki. 74,89 zł z dostawą. kup do 14:00 - dostawa jutro. 65, 00 zł.
Plecaki worki damskie – stylowe i praktyczne. Plecaki worki damskie są doskonałym codziennym dodatkiem. Cudownie wyglądają ze sportową odzieżą, jak i z casualowym klasykami typu czarne jeansy, bluza z kapturem i kardigan. Można je nosić przekornie do szykownych oraz do eleganckich strojów, na przykład do zwiewne sukienki bądź do
W przypadku książki Proste prawdy na całe życie rok wydania to 2022. Oznacza to, że odpowiedź na powyższe pytanie jest taka, że książkę wydano w zeszłym roku, czyli w 2022. Oznacza to także, że książka Proste prawdy na całe życie została napisana i zredagowana przed datą jej wydania. Autor lub autorka mogli pracować nad
Tymczasem Zenigata odkrywa, że Hrabia Nipul nie jest zaproszonym gościem, mimo że Catherine występuje również w roli Lupina. Catherine, zwabiwszy Lupina i Fujiko na swój ślub, prowadzi parę w wesołym pościgu. Lupin jest sfrustrowany, gdy dowiaduje się, że on i Fujiko byli tam, by ożywić to miejsce.
Aujourd Hui J Ai Rencontre L Homme De Ma Vie. -Całe życie zawieszani Na sznurkach cieniutkich Czyimś ruchem poruszani Dla uciech malutkich Tak tańczymy i śpiewamy Jak nam grają inni I choć dzieci dobrze znamy Nie jesteśmy już dziecinni... -Kyle błagam cię zamknij się Warknąłem chowając głowę między kolanami. Od tygodnia siedzimy w tej jaskini, w samym środku lasu. Co ja bym dał za porządny obiad a nie dziczyznę lub to co znajdziemy. Właściwie nie mam nic do garści sośniny i łapki królika, ale.... zjadłbym burgera. Jedno z cudów cywilizacji. -Eden... przestań. I tak nas nikt nie usłyszy!- To prawda. Dziewczyna zna się na rzeczy. Uplotła taką kotarę z zieleni przy wylocie z jaskini że można to wziąć za wybryk natury. Użyła do tego gałęzi płaczącej wierzby. Ale to nie powód by maltretować moje biedne uszy!-Czekaj!- Pisnęła po czym Cicho..- Przez chwilę nie wiedziałem o co jej chodzi jednak po upływie kilku sekund od ścian jaskini zaczęły odbijać się dźwięki rozmowy z zewnątrz. -Ja tam jestem zadowolona z połowu...- Usłyszałem głos dziewczyny, możliwe że nawet w moim wieku. -Zawsze mogło być gorzej...- usłyszałem odpowiedź chłopaka. -Liu! Czemu ty zawsze musisz być pesymistą?- Zapytała. -No nie wiem Amy... czemu zawsze jestem pesymistą?- Dziewczyna imieniem Amy nie Hm.. no właśnie. A to może dlatego że od cholera wie ile nie rozmawiałem z bratem, a rodziców nie mam? -Ogar głąbie nie tylko ty masz przesrane w Mruknęła Zresztą ty masz się lepiej... Dzięki braciszkowi jesteś bardziej znany. No bo kto by się przejmował Amy Sweetvoice? -Przesadzasz... -Zamknij się Woods. -Mniejsza o to. To ty mamy się spotkać z Marcusem? Co za idiota. Nie mówił że przy zarośniętej jaskini, tylko przy jaskini. -No bo ta jaskinia nie była zarośnięta!- Chyba dotarł do nich sens tej informacji, bo razem z Kyl usłyszeliśmy jak ktoś usuwa pnącza. Skryliśmy się za większym kamieniem obserwując całą sytuację. Pierwsze promienie zachodzącego słońca przedarły się przez kotarę. Jaskinię okrył purpurowy blask końca dnia, i mam nadzieję że nie naszego końca. Ktoś używał ostrza, czy może raczej noża sądząc po dźwięku wydawanym przy cięciach. Był to szmaragdooki, ciemny brunet z szramą ciągnącą się od ust do oka. Szyję miał owiniętą dwukolorowym, szarmy szalem. Słyszałem już kiedyś o nim. Homicidal Liu. Brat Jeffa The Killera. (Ożywiam mniej znane aczkolwiek ciekawe Creepypasty XD) Za nim stała dziewczyna w zielonej masce z czarną substancją spływającą ze szkarłatnych oczu. Włosy miała czarne z zielonymi końcówkami. Całość dopełniał szary sweter i kaptur na głowie. To pewnie ta Amy Sweet... jakoś. Coś mi się kojarzy. -Zadowolona? Od razu lepiej. Jprd gdzie on tak długo się wlecze... Na te słowa z cienia wynurzył się chłopak. Z daleka trudno go opisać. Wiem jednak że nie był to normalny osobnik. -No co tak długo tępaku!- Dziewczyna przyjacielsko powitała kolegę. -Amy słodka jak zwykle... Cze Odparł chłopak przestrzennym głosem. -Wypluj to!- Syknęła Amy zakładając ręce w geście obrazy. -Marcus... 3 minuty Mruknął Liu opierając się o wylot jaskini. -Was też miło widzieć. - Odparł chłopak przestrzennym głosem od którego ciarki przeszły mi po plecach. Kyl najwyraźniej też to czuła bo wtuliła się we mnie. Jest dla mnie jak młodsza siostra, więc zawsze mogę raczyć jej ramieniem. -To... idziemy?- Zapytał Liu. Mruknęła Amy kierując się w stronę Może wyścigi? -E... nie. - Stwierdził chłopak imieniem Marcus. Już mieli odejść, odetchnąłem z ulgą gdy nagle... -A.... psik!- Kichnęła Kyle. Gdy kicha wygląda jak mały dwukolorowo oki tygrysek. Marszczy delikatnie nosek i wydyma policzki . No to mamy przesrane...
Asakura Hao-książę Krainy Gwiazdy( Kraina,księżniczka). Asakura Yoh-sługa,młodszy brat Hao. Kyoyama Anna-Panienka z sąsiedniego królestwa Korali(brak pomysłu na nazwę). Iron Madien Jeanne-Córka Bieli,przyjaciółka Anny. Tao Ren-książę Krainy Yin-Yang,przyjaciel Anny( Kraina). Tamao Tamara-różowa wojowniczka(w Yohmei,Kino,Goldva,Kalim-Źli dorośli(sorry...musiałam^^). Jun-opiekunka Yoh(tego nie było w orginale). Te postacie u mnie je od razu,bo potem zapomnę^^". Przed przeczytaniem:posłuchać Story of Evil po polsku lub po kolei:Daughter of Evil(perspektywa ludu,śpiewa księżniczka),Servant of Evil(perspektywa sługi) i Daughter of White(perspektywa osoby spoza królestwa) -wykonactwa Alexis + Re-birthday(pokuta za grzechy brata księżniczki). --***-- Dawno,dawno temu,za górą i za lasem,nikt już nie wie już gdzie,była sobie królowa .Keiko,bo tak było jej na imię,urodziła bliźnięta,Hao i zaledwie parę dni po porodzie, królowej Krainy Gwiazdy,popełnił samobójstwo,za bardzo kochał żonę,aby zostać dłużej na tym trzech latach Kino,Yohmei,Kalim i Goldva postanowili,że Yoh zniknie z życia Hao,najlepiej na z braci miał przejąć tron,a Yoh został wywieziony do innego miasta;nie mogli go zabić,to mogłoby wzbudzić dorośli nie wiedzieli o jednej sprawie:otóż Keiko wiedziała,że coś takiego się stanie jeżeli nie przeżyje po narodzinach,a to było dla niej pewne,postanowiła wysłać list do swojej znajomej,aby zajęła się Yoh,a w wieku 12 lat miał się dowiedzieć o przeszłości,to kim naprawdę listu dodała jeszcze jedną kartkę,zaadresowaną do Yoh... Cztery lata później...-Książę,poczekaj! -Nie! Hao nie dawał się złapać,ciągle gdzieś biegał i uciekał przed końcu mały książę zniknął z pola widzenia jak kto,ale Hao potrafił szybko biegać i dobrze się przestawał biegać,dopóki dorosły się nie podda i przestanie go tym razem coś,a raczej ktoś go zatrzymał... -Ałaaaa... Okazało się,że książę był tak zajęty patrzeniem w tył,że wpadł na osobnika imieniem... przed na imię Hao,a ty? -Jestem Yoh,miło szczęście,że to na mnie wpadłeś,kręci się tu kilka nieprzyjemnych nie...Dwóch z nich idzie w tę na drzewo. -Ale... -JUŻ!-zawołał Yoh,tonem nie znoszącym sprzeciwu. Chociaż Hao nie był przyzwyczajony do przyjmowania rozkazów,a raczej ich wydawania,jednak to polecenie spełnił od jakieś zacięcie przywódcze w tym czteroletnim krótkowłosym chłopaku,nie można mu po prostu mały książę wszedł na drzewo,jakichś dwóch typów spod ciemnej gwiazdy podeszło do Yoh. -Znowu się widzimy,mały. -Zapłacisz nam za to wcześniej. -Hahaha,najpierw musicie mnie dopaść,prawda?Potem pewnie mnie do drzewa przywiążecie,i co?Będziecie się znęcać nad czterolatkiem?Śmieszne,doprawdy. W słowach Yoh było coś ton głosu aż ociekał sarkazmem,a mówił z takim zimnem,że Hao dreszcze przeszły. W tym czasie krótkowłosy ironizował dalej,denerwując dwóch końcu jeden z nich nie wytrzymał psychicznie i się tylko uśmiechnął,nie ruszając się z tylko na to czekał-pomyślał Hao,patrzący na całe zdarzenie z gościu dobiegł do Yoh,krótkowłosy tylko się odsunął,złapał za koszulę typa i przerzucił go nad głową w stronę mając wyjścia,wyjął nóż i rzucił nim w już miał krzyknąć:Uważaj!Za tobą! ,kiedy Yoh nagle obrócił się w miejscu i złapał nóż. -Dzięki za nową ciocia mówiła mi,żebym nie brał rzeczy od obcych i nie nastawionych przyjaźnie do mnie ludzi,więc ci go oddam! Yoh odrzucił narzędzie do krojenia różnych rzeczy w stronę wbił cię w drzewo obok,a za nim podążył posiadacz owego narzędzia,ponieważ nóż zahaczył o jego ubranie i siłą odrzutu przygwoździło go do biednego zemdlał ze zdziwienia i cóż,nic dziwnego,kto by się nie przestraszył? -Już możesz zejść Hao,ale musimy stąd zwiewać,jeżeli nie chcemy kłopotów. -Ja już i tak mam kłopoty... -Eeee tam,ty tylko zwiałeś opiekunowi,ja muszę uważać na jego kumpli...nie co,idziemy? -Zgoda. I tak szli przez las,rozmawiali o wszystkim i o się,jakby zawsze się po raz pierwszy się komuś otworzył w takim stopniu. ...Całe życie zawieszani Na sznurkach cieniutkich. Czyimś ruchem poruszani Dla uciech malutkich. Lalki z drewna więc drewniane życie Taka jest już niedola twa Lecz piosenka,którą tu słyszycie Na dnie duszy marionetki łka!... -Jak ładnie śpiewasz!Podoba mi się ta piosenka,nauczysz mnie? -Jeżeli się spotkamy drugi raz i będziemy mieć więcej czasu,to tak,czemu nie? Niestety,miłe chwile szybko się już naprawdę musiał wracać do Kalima,który pewnie już zawału dostał,a Yoh musi wracać do swojej się pożegnali,Hao dał krótkowłosemu prezent,żeby o nim nie to pozłacany łańcuszek z małym medalikiem. Yoh niestety,nie mógł niczego dać w zamian czegoś wartościowego,więc zaplótł mu wianek z kwiatów i bardzo się ucieszył,bo zawsze dostawał tylko zabawki i inne rzeczy nie dawane z głębi serca. To był najlepszy dzień w ich życiu,które miało jeszcze dla nich wiele niespodzianek...bo nie bez powodu los splótł ich drogi tak wcześnie. Osiem lat później... Jest dziś 12 maja...Minęło dwanaście lat,odkąd Yoh dołączył do naszej go,ale widzę,że wyczuwa,że coś jest nie tak,jakby mu kogoś są jego...nie,ich wypełnić obietnicę. -Yoh!Chodź tu! -Już idę! ,,Mam nadzieję,że Yoh nie będzie zły,całe szczęście,że jest taki opanowany..." coś się stało,ciociu? -Czas,bym ci coś powiedziała Yoh. Na temat twojej mogłam ci tego wcześniej to twojej matce. -Mojej mamie...? -Tak,twoją mamą była Keiko ...Hao jest twoim starszym bratem bliźniakiem,ale on nie wie,że ma rodzeństwo...weź tę kartkę,jest od Keiko dla ciebie. Yoh wziął mu przy tym końcu dowiedział się,kim tak naprawdę wziął list i zaczął czytać: Drogi Yoh. Wiem,że to jest dla Ciebie szok,o tym,czego się dowiedziałeś od wymusić na niej tę obietnicę,bo inaczej bylibyście w umrę,to było od dawna planowane przez się kim ONI są,jeżeli pójdziesz do kościoła,w którym kiedyś służyłam,Jun Ci powie, wtedy pod ołtarz,jest tam słabo widoczna klapa,tam schowałam wszystkie wiadomości,co się stało na ICH martw się,dopilnowałam,abyś tylko Ty ją wracając,wiedziałam że umrę kilka dni po już znają sposoby na wywołanie śmiertelnych Cię,że nie ma mnie przy Tobie i Swojego brata,on na pewno będzie Ciebie się nim,zamiast Cię,broń Go,jestem pewna,że ONI chcą zrobić mu -Nie martw się mamo,ochronę go,choćby nie wiem co, jeśli on będzie o mnie nie pamiętał. Już po tygodniu,po spakowaniu niezbędnych rzeczy i pożegnaniach z Jun,wyruszył do kościoła,o którym Keiko napisała w tam dopiero po roku ten czas nauczył się gotować,nie miał w tym sobie równych,często pomagał w gospodach i trochę zarabiał,dzięki temu miał pieniądze na podróże. Yoh,w środku nocy,kiedy był pewien,że nikt go nie zobaczy,wszedł do według instrukcji swojej pewnych trudności,udało mu się otworzyć klapę,przy czym narobił sporo dowiedział się z dokumentów ze skrytki,przeszło jego najśmielsze oczekiwania... ~...~ Znowu mam to dziwne uczucie...Jakby mi...czegoś brakowało...ale to nie są rzeczy materialne,których mam przecież wiele...w końcu jestem księciem Krainy Gwiazdy...nie,to nie rzeczy mi brakuje..raczej kogoś,ale,jak na złość,nie wiem kogo!...To takie irytujące...I choć nie wiem,jakbym się nie starał dowiedzieć,to mi to nie wychodzi!Na początku,kiedy miałem może 6 lat,pytałem się,co to może znaczyć,ale zbywano mnie,że przecież nie może mi niczego brakować,bo przecież mam wszystko!Chyba sobie odpuszczę poszukiwania odpowiedzi,bo to nie ma sensu... Miesiąc później... Jednego słonecznego dnia,do zamku księcia przybył pewien było,że będzie się ubiegał o Hao go nie przyjmie,w końcu nie lubił obcych w zamku...chyba,że są to goście z poważanych rodów ect. ect. Biedny chłopak,wygląda na poważnego i miłego młodzieńca,ma ciemne,krótkie włosy,czarne oczy,przyjemny wyraz twarzy,chyba trudno go zdenerwować;jest wysoki i szczupły,a był ubrany w czarne spodnie i żółty płaszcz podróżny. Przechodnie się nad nim zastanawiali i współczuli,Yoh(bo to był on)do sobie za cel odnalezienie ochmistrza,ale po drodze spotkał Hao...Yoh pokłonił mu się z należytym szacunkiem,uśmiechając się przy tym,a Hao wciąż wpatrywał się w niego niewidzącymi oczami. Ten uśmiech...mam wrażenie...że kiedyś już go widziałem...dziwne. Kiedy młodszy chłopak miał już iść dalej,nagle usłyszał głos Hao: -Po co tu jesteś? -Idę do ochmistrza ubiegać się o pracę,panie. -Co potrafisz robić? -Gotować,sprzątać,czytać,pisać... musisz iść do Kalima. Zostajesz moim się nazywasz? Yoh nie mógł wszystko wiedział o tym,że Hao nie przyjmuje byle kogo i bał się,że nie będzie mógł pilnować brata,tak jak to obiecał,nie tyle Keiko,co sobie. -Jestem Arukasa Yoh, nie mógł podać prawdziwego nazwiska,nie ważne,jak bardzo by tego chciał. -Dobrze Yoh, zapraszam za mną. A więc naprawdę mnie nie pamięta...ale może to i temu nie muszę się tłumaczyć,co tu robię...Łatwiej będzie mi go pilnować i obserwować ICH. I tak upłynęło pół roku. Yoh był najwiernejszym sługą Hao,sam książę nawet to tym czasie pan zamku szukał Yoh. Pomimo tego,że dopiero 5 min temu sługa wyszedł z komnaty,Hao nie mógł go znaleść. Jak o to robi?Orientuje się w tym zamku lepiej niż Goldva, jej się spytam. -Gdzie Yoh? -Pewnie jest w swojej komnacie,książę. Hao zaraz poszedł w stronę pokoju już doszedł,zauwarzył dziwną rzecz...otóż służba,która miała wolne,przykładała uszy do drzwi szatyna. -Co wy tu robicie?!(oznaka raczej zirytowania niż krzyku). -K-książę?My tylko słuchamy,jak pan Yoh śpiewa. Hao,zainteresowany tym,że aż tyle osób stoi przy drzwiach,sam podszedł do nich i zaczął słuchać: Całe życie zawieszani, Na sznurkach cieniutkich. Czyimś ruchem poruszani Dla uciech malutkich. Tak tańczymy i śpiewamy Jak zagrają inni I choć dzieci dobrze znamy, Nie jesteśmy już dziecinni! Hao trochę się zdziwił. Yoh tak pięknie śpiewa i nawet o tym nie go ta mu słuchać dalej: Ludzie mówią,że nie mamy duszy, Ludzie mówią,że nie znamy łez! Lalki z drewna przecież nic nie wzruszy! Czy to prawdą jest? Czy rację mają?! Całe życie zawieszani Na sznurkach cieniutkich. Czyimś ruchem poruszani Dla uciech malutkich. Lalki z drewna więc drewniane życie Taka jest już niedola twa Lecz piosenka,którą tu słyszycie Na dnie duszy marionetki łka! Czuję się,jakbym znał tę piosenkę,ale to niemożliwe!Przecież pierwszy raz ją słyszę!Jestem tego absolutnie pewny!!! Ludzie mówią,że nie mamy duszy, Ludzie mówią,że nie znamy łez! Lalki z drewna przecież nic nie wzruszy! Czy to prawdą jest? Czy rację mają?! Ludzie mówią,nie znają czułości, Ludzie mówią:Lalki nie kochają! Są drewniane,nie znają miłości! Ludzie mówią tak,czy rację mają?! (Piosenka drewnianych lalek) Cała gromada leżąca,siedząca lub stojąca słuchała z zapartym tchem do ostatniej nuty,kiedy nagle... -Co wy tu robicie?Coś zrobiłem nie tak?-zapytał Yoh z przerażeniem i szeroko otwartymi spod drzwi stali jak otrząsnął się Hao: -Yoh, szukałem cię,musisz mi pomóc,bądź za 20 minut w bibliotece. I po tych słowach książę wyszedł. -A wy...? -My...no...słyszeliśmy jak cicho śpiewałeś... -Ach,rozumiem,ale więcej tego nie róbcie,bo nie umiem przecież śpiewać... -O czym ty mówisz?!Śpiewasz lepiej niż niejeden bard! -Jak tam chcecie...no cóż,ja idę do biblioteki,narazie! Po tych słowach Yoh skierował swe kroki w stronę pomieszczenia z wieloma 5 minut przed czasem,na nie lubił,jak ktoś się spóźniał... -Yoh, jak ty to robisz?Prędzej wyszedłem,a jednak jesteś tu irytujące!Mam wrażenie,że znasz ten zamek lepiej ode mnie. -To nie jest prawdą,panie,w końcu jestem tu od niedawna... -Wiesz,słyszałem jak śpiewasz... -To już się nie powtórzy,panie. -Nie,nie o to mi chodzi...Mógłbyś mi czasem śpiewać?Spodobało mi się. -O-oczywiście. Hao uśmiechnął się myślał,że tak łatwo mu pójdzie,mimo wszystko wie,że jego sługa jak się uprze,to nie odpuści. Jednak Yoh po prostu pamiętał o danej obietnicy osiem lat temu. Następnie wzięli się za politykę,czyli coś,czego tygryski nie lubią tak minął im rok,aż do dnia ich urodzin... 12 maja... Yoh nie miał łatwego życia:ciągłe obowiązki, dla Hao w sprawach politycznych;jest ponadto znany jako najwierniejszy sługa księcia,buntownicy już nie raz starali się go porwać,obezwładnić lub przynajmniej połamać mu każda próba nigdy nie zakończyła się sukcesem,bo Jun już dopilnowała,aby Yoh umiał się obronić nawet przed 50-osobową grupą,a uczył go niejaki samuraj Amidamaru...Broń dostał od Mosuke na koniec szkolenia,a wiadomo przecież wszędzie,że przyjaciel Amidamaru jest najlepszym kowalem w całym tych paru osób atakujących Yoh,większość mieszkańców go lubiła,ale za jego plecami zastanawiali się,co łączy jego i Hao,są zbyt do siebie już wielokrotnie tłumaczył,że to nie możliwe,ze względu na to,że nigdy nie miał tylko wiedział,jak bardzo się dorośli też zaczęli coś podejrzewać,a po długich spekulacjach postanowili jakoś pozbyć się Yoh,za wszelką ich problem niedługo sam się rozwiąże,choć sami o tym nie wiedzieli. Młodszy brat Hao wziął się właśnie za jedzenie swojej kolacji,gdy nagle przybył posłaniec z wieścią,że ma za pół godziny stawić się u księcia,podobno ma dotyczyć wyjazdu do Kraju Yoh coś się przypomniało,mianowicie to,że ma dziś i zauważył,że pan i władca bardzo lubi ptaki,więc Yoh postanowił złapać mu rudzika i przez pół roku go ptaszkowi na szyi czerwoną kokardkę w złote rudzika pod płaszcz do kieszeni,gdzie rudzik lubił siedzieć,i zaczął kierować swoje kroki do sali konferencyjnej. Hao już na niego szczęście Yoh się nie spóźnił,bo książę jest trochę zdenerwowany...Po omówieniu całej sprawy sługa na odchodnym nagle się odezwał: -Z tego co wiem,masz dziś urodziny panie... -I co z tego?Dzień jak każdy inny,jak dla mnie... -Mam coś dla ciebie,mam nadzieję,że prezent ci się już,wychodź. Kiedy to mówił,z płaszcza Yoh wyleciał rudzik i podleciał do patrzył na ptaszka jak zaczarowany: -I jak,podoba ci się prezent,panie? -Tak...ale skąd wiedziałeś,że chciałbym mieć rudzika? -Przebywam z tobą wystarczająco czasu,aby wiedzieć takie to Yoh się uśmiechnął. -Tyle że nie ma tych ptaków na żadnym targu,więc jak go zdobyłeś? -Złapałem go i oswoiłem, się,że ci się podoba. Młodszy z braci ukłonił się i wyszedł.,,Wiesz mi,Hao,ja wiem więcej rzeczy,niż ci się przykład,że zasypiasz w połowie podpisywania dokumentów i włącza ci się dlatego jest tak wiele kar śmierci...'' W tym samym czasie,Kraj Korali... Narracja ,,Za to,że tu żyję wybaczcie mi, Szybko to się stało dewizą mą, Przez te wszystkie lata,przez wszystkie dni, Ubolewałam na swą dolę złą. W mojej wiosce każdy piękne włosy miał Granatowe i żółte włosy spowijały głowy ich Tylko ja jedna,ze wszystkich dam, Której włosy są jak biały śnieg...'' -Kyaaa! Co się stało?Pewnie znowu kogoś końcu mam białe włosy i czerwone oczy...Straszne połączenie. -Hej,nic ci nie jest?Potrzebujesz pomocy?-Mówiąc to wyciągnęłam do niej rękę,którą,ku memu zdziwieniu,złapała. -Nie,jest w porządku, Anna,a ty? -Jeanne...Czy ty się mnie nie boisz? -Nie...a powinnam? I tak zaczęła się nasza była pierwszą osobą,która mnie nie całej wioski,ze wszystkich pań miała najpiękniejsze blond miesiącu znalazłyśmy pracę u Madame Tolkien,projektantki sukni,nie mogło być dla nas lepszej nas odwiedzał przyjaciel Anny,książę granatowe włosy,ponadto wygląda na osobę wysportowaną i na taką,która nie da sobie w kaszę kolejną osobą,która mnie nie trzyma mnie na dystans,jak nowe jeśli cały świat,każdy człowiek,każdy kraj mnie potępiał i wyśmiewał ze mnie się,to jeśli tylko kogoś mam,kto u mego boku będzie stał,to wystarczy,życie będzie cieszyć mnie. Około miesiąc później,Jeanne,,Ren i Yoh się spotykają po raz pierwszy,Anna zna sługę... Narracja -Yoh! Nagle Anna wystrzeliła jak z procy w kierunku sługi i rzuciła mu się na szyję. -Anna!Stęskniłem się za tobą,nie widziałem cię od 3 miesięcy! W tym czasie Jeanne i Ren podchodzą,by się dowiedzieć na kogo się Anna się,że coś biedakowi mogło się stać...chyba wszyscy w wiosce i w okolicy znali przyłożenie ta dwójka podeszła wreszcie do nich doszła,mogli odetchnąć z ulgą,że nic się nie stało nieznajomemu... -Koteczku,to jest Jeanne, pracuje ze mną u Madame Tolkien, a to Ren,jest księciem,moi drodzy to jest Yoh Asakura,mój narzeczony,pracuje u Hao... -Anno,prosiłem,żebyś nie mówiła innym mojego prawdziwego nazwiska,ale skoro już tak się stało,porozmawiajmy w innym miejscu,gdzie nas nikt nie usłyszy... ~~#~~ Ha!Będę wredna i tu skończę! Kyuu:Ale dlaczego?!Robiło sięciekawie... Od kiedy ty lubisz to,co ja piszę?Chyba muszę wezwać Fausta,coś mi się zdaje,że chorujesz... Nie nadzieję,że osobom,które to doczytały... Naru:Cudem chyba... Do.*wali Naruto*Końca*uśmiecha się do widowni* Widownia:*Uśmiecha się do Darki* Się podobało^^ Yoh:Weź nie rób z nas takiej tajemnicy... Hao:Właśnie!To rani moje uczucia. Oj,wiem Hao,ale musicie zaczekać na ciąg więc pożegnać się teraz ładnie! Wszyscy:Do zobaczenia!I blogerom oraz blogerkom weny życzymy. Darka3363 i Wesoła Drużyna Pierścienia
Nienawidzę Cię życie!!! zdaję sobie sprawe z tego jak bardzo brutalna jest wegetacja na skraju dwóch światów.... Usiadła na ławce, długo patrzyła w scianę. w koncu popłynęły z jej oczu łzy... tak bardzo chciała plakać.\ pragnęła rozmowy, ale nie bylo nikogo... Tylko ona i cztery ściany Nie umiała zatrzymać łez mimo, że za chwile spodziewała sie goscia. Tyle osób wokół, wszędzie ktoś, gdzieś A Ona sama... siedziała i analizowała wszystko co do tej pory przezyła stale przed oczami miała osoby najwazniejsze w jej zyciu, teraz jednak zabrakło ich obecności. Nogi sie pod nia uginały a całe ciało przeszywały dreszcze czuła się taka przegrana.... taka niepotrzebna nikomu... w każdej kolejnej sekundzie czuła sie coraz słabsza czuła, że upada nie umiała jednak Przeprosić! połykała tabletki jedne za drugimi miała nadzieje, że ukoi nimi ból... Ból nie mijał... powoli zamykały sie jej oczy.... są chwile... takie jak teraz, że żałuje bycia w tej rodzinie. chyba oprócz dzieci, nic mi się w życiu nie udało. no może jeszcze troche mąż. są też chwile, że tesknie za matką tak jak teraz. i w tych wszystkich pietrzących się problemach potrzebuje jej. choć na chwil kilka... no ale, to jest nieosiągalne, jak Bóg... bo by było zbyt idealnie a tak być nie może. słowa wyrwane z pojedynczych zdań aluzje...podteksty...gra w uczucia kto pierwszy sie podda kto pierwszy zakończy film kto wytrwa jak najdłużej kto nie potrafi przegrywać chora sytuacja niedokończona opowieść...zły początek...brak zakończenia zero danych...nieumiejętni aktorzy niedoświadczony scenarzysta...a stylistka... tylko upiększa opakowanie... Malutka chyba przegrywasz....ale to dopiero początek Twojego końca Między Tobą a mną... Spotkaliśmy sie dzisiaj przypadkiem wpadłes mi do kubka z herbata a ja Tobie między stronice książki wielkimi oczami spogladamy na siebie zza naszych szkieł i bez tych czterech dioptrii wydaje ci sie być piękną przyjemnie sie dotykamy zasypiając w swoich objęciach gdzies po środku tłumu ludzi dostosowując swoje poglady do danej sytuacji i tak tragicznie gubiąc prawdę... To co dobre.... za szybko sie kończy. weekendu koniec coraz bliższy dobrze chociaż, że katar ustaje i przeziębienie mija. Szkoda tylko, że mąż do pracy wraca i znów zostane sama z całym tym bałaganem. No ale nie ma tego złego... jeszcze kilka godzin lenistwa przede mną. Trumna... dziś mi się śniła. i ja sama. w wielkiej rozpaczy na niej leżałam nie w niej rzecz jasna ale na niej... małe sprostowanie hetera jest zawsze... to ja zawodze. wybacz kochana :) chyba mi dziś nadmiar leków szkodzi chora... boli mnie każda częśc ciała. kazdy kawałek skóry i kości. dreszcze katar gorączka fuj. i do tego wszystkiego dwójka dzieci, z czego jedno nie chodzace, marudzace, śliniące. Na dwa głosy... Powszechnie znienawidzona grawitacja jest błogosławieństwem, nie kara. Ostatnio odkryłam, że zwiekszone ciążenie ma jakąś pozytywna moc, że gdy kocham, czuję większą siłę i ukorzenienie. Tymczasem trzecia zasada dynamiki Newtona mówi nam; kazdej akcji towarzyszy reakcja równa co do wartości i kierunku, lecz przeciwnie zwrócona. dla humanistów: "im bardziej Puchatek zaglada do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było". Rzecz w tym, ze im bardziej my na cos napieramy, tym bardziej to coś napierać będzie na nas. Dlatego nie ma co za bardzo napierać, trzeba kochać i sie rozluźnić. swoja drogą, powrócił Temo, albo przynajmniej sie pokazał, na chwil kilka. i podziękowania dla hetery, że jest. rzadko...ale jednak. aha i byłabym zapomniała. z toba i tak sie jeszcze policze kochanieńka :/ mam Cię... Nie chowaj twarzy za firanę, nie zdołasz ukryć pozorów wcześniej czy później zdradzi Cię promień słońca... Wiem dużo. Moze czasem za dużo. A Ty moja Kochana teraz się bój... Bo to co ja wiem, to nie jest relacja pacjent-doktor. I nie obowiązuje mnie żadna tajemnica lekarska... Nie w tym przypadku... a ja nie pozwolę się śledzić i sprawdzać moja kochaniutka...i nie jesteś taka sprytna jak Ci się wydaje!!! Piosenka drewnianych lalek...Dziś ona wyraża mój stan. Całe życie zawieszani Na sznurkach, cieniutkich, Czyimś ruchem poruszani Dla uciech malutkich, Tak tańczymy i śpiewamy, Jak nam grają inni I choć dzieci dobrze znamy, Nie jesteśmy już dziecinni. Ludzie mówią, że nie mamy duszy, Ludzie mówią, że nie znamy łez, Lalki z drewna przecież nic nie wzruszy Lalka nie ma serca czy to prawdą jest? Całe życie zawieszani Na sznurkach, cieniutkich, Czyimś ruchem poruszani Dla uciech malutkich, Wszystko z drewna, Więc drewniane życie Wciąż nie pewna w życiu dola twa, A piosenka którą tu słyszycie Dziś w drewnianej duszy Marionetki łka A TU ja można posłuchać
Tekst piosenki: Całe życie zawieszani na sznurkach cieniutkich, czyimś ruchem poruszani dla uciech malutkich, tak tańczymy i śpiewamy, jak nam grają inni i choć dzieci dobrze znamy, nie jesteśmy już dziecinni. Ref. Ludzie mówią, że nie mamy duszy, ludzie mówią, że nie znamy łez, lalki z drewna przecież nic nie wzruszy, lalka nie ma serca, czy to prawdą jest? Całe życie zawieszani na sznurkach cieniutkich, czyimś ruchem poruszani dla uciech malutkich, wszystko z drewna, więc drewniane życie, wciąż niepewna w życiu dola trwa, a piosenka, którą tu słyszycie, gdzieś w drewnianej duszy Marionetki łka. Ref. Ludzie mówią, że nie mamy duszy, ludzie mówią, że nie znamy łez, lalki z drewna przecież nic nie wzruszy, lalka nie ma serca, czy to prawdą jest Ludzie mówią nie znają czułości, ludzie mówią lalki nie kochają, są drewniane, nie znają miłości, mówią ludzie tak! Czy rację mają? Tłumaczenie: All my life suspended from For strings, thin, Motion moved by someone else For the enjoyment of tiny, So we dance and sing, How we play other And even though we know the children well, We are not childish. People say that we do not have a soul, People say they do not know the tears, Wooden dolls yet nothing move you The doll has no heart if this is true? All my life suspended from For strings, thin, Motion moved by someone else For the enjoyment of tiny, All of the wood, So, wood effect Still not sure thy lot in life, A song you hear here Today, the wooden soul marionettes weeps People say that we do not have a soul, People say they do not know the tears, Wooden dolls yet nothing move you The doll has no heart if this is true? People say they do not know the sensitivity People say they do not love dolls They do not know the love of wood They say that people do have the right?
ąc Piosenka pochodząca z musicalu dziecięcego pt. Pinokio. Utwór już od kilkunastu lat żyje swoim własnym życiem i jest wykonywany na festiwalach i przeglądach z udziałem dzieci. iSing 249531 odtworzeń 1514 nagrań Za mały ekran 🤷🏻♂️ Rozszerz okno swojej przeglądarki, aby zaśpiewać lub nagrać piosenkę Dostosuj przed zapisaniem Wczytywanie… Własne ustawienia efektu Głośność Synchronizacja wokalu Gdy wokal jest niezgrany z muzyką! Użyj podkładu bez linii mel. Plus Tekst piosenki: Piosenka drewnianych lalek Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › Całe życie zawieszani Na sznurkach cieniutkich Czyimś ruchem poruszani Dla uciech malutkich Tak tańczymy i śpiewamy Jak nam grają inni I choć dzieci dobrze znamy Nie jesteśmy już dziecinni Ludzie mówią, że nie mamy duszy Ludzie mówią, że nie znamy łez Lalki z drewna przecież nic nie wzruszy Lalka nie ma serca Czy to prawdą jest? Całe życie zawieszani Na sznurkach cieniutkich Czyimś ruchem poruszani Dla uciech malutkich Wszystko z drewna Więc drewniane życie Wciąż nie pewna w życiu dola twa A piosenka, którą tu słyszycie Dziś w drewnianej duszy marionetki łka Ludzie mówią, że nie mamy duszy Ludzie mówią, że nie znamy łez Lalki z drewna przecież nic nie wzruszy Lalka nie ma serca Czy to prawdą jest? Ludzie mówią, nie znają czułości Ludzie mówią, lalki nie kochają Są drewniane, nie znają miłości Mówią ludzie tak, czy racje mają? Pobierz PDF Kup podkład MP3 Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Piosenka pochodząca z musicalu dziecięcego pt. Pinokio. Utwór już od kilkunastu lat żyje swoim własnym życiem i jest wykonywany na festiwalach i przeglądach z udziałem dzieci. Słowa: DOMAGAŁA CEZARY GRZEGORZ Muzyka: BAJERSKI TOMASZ Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali 29 komentarzy Brak komentarzy
całe życie zawieszani na sznurkach