Kliknij tutaj --> 🎏 scenariusz przedstawienia o bracie albercie

3. Wpisz w wyznaczone miejsce informacje o Bracie Albercie. Imię i nazwisko Brata Alberta: Zawód wykonywany przed założeniem zakonu: Utracił ją w powstaniu styczniowym: Grupa ludzi, których szczególnie umiłował: Nazwa zakonów utworzonych przez Brata Alberta: i d o b r y m c h l e b w s z y s t k i c h stole ukroić g ł o d n y wdź Nic nie szkodzi! Stworzyliśmy specjalnie dla Ciebie scenariusze do zajęć w przedszkolu! Nasze projekty dotyczą między innymi jasełek, Wieczoru Wigilijnego czy spotkania kolędowego w przedszkolu. Znajdziecie tutaj przeróżne pomysły, z których wybierzecie coś na przedstawienia z dziećmi. 12. To już koniec, możemy iść : scenariusz przedstawienia na zakończenie roku szkolnego / Dorota Pawlik.// W: Mały teatr - wielkie emocje : scenariusze imprez szkolnych. - Kielce, 2004. - S. 105-109. cz 54044 13. Wakacji nadszedł czas : scenariusz na zakończenie roku szkolnego w gimnazjum / Małgorzata Wyjadłowska.// Prezentuję autorski scenariusz przedstawienia Ostrożnie z marzeniami, który można wykorzystać np. podczas Dnia Nauczyciela czy Pierwszego Dnia Wiosny. Narrator: Dawno, dawno temu, daleko stąd. (podkład z muzyką z Chin, zza sceny wychodzi ktoś w chińskiej stylizacji, ze skrzydłami motyla) Motyl: Śniło mi się, że jestem motylem. Polska Szkoła im. Świętego Brata Alberta Chmielowskiego zaprasza uczniów do udziału w konkursie związanym z postacią Patrona naszej szkoły. Głównym celem konkursu przybliżenie osoby św. Brata Alberta Chmielowskiego jako wielkiego Polaka, autorytetu moralnego i wzoru godnego do naśladowania. Regulamin konkursu 1. Konkurs ma charakter szkolny, biorą w nim udział uczniowie Polskiej Aujourd Hui J Ai Rencontre L Homme De Ma Vie. Scenariusz przedstawienia teatralnego „ Witajcie w naszej bajce” Scenariusz: mgr Magda Serafin Cele główne: – popularyzacja twórczości teatralnej dzieci – promocja literatury polskiej oraz obcej wśród dzieci – rozwijanie kreatywności scenicznej dziecięcych grup teatralnych. – integracja dzieci oraz nauczycieli i wychowawców z różnych placówek oświatowych na terenie gminy Kępno Cele szczegółowe: rozwijanie u dzieci umiejętności wspólnego planowania działań dla uzyskania pozytywnego efektu i odczuwania satysfakcji, angażowanie dzieci w przygotowanie i zgromadzenie rekwizytów w odpowiednim miejscu prezentowanie umiejętności wokalnych, tanecznych i teatralnych stosowanie wzorców pozytywnych zachowań nabytych w przedszkolu w stosunku do kolegów i przybyłych gości Metody: – twórcze – słowne – czynne Formy: indywidualna, grupowa Pomoce: Stroje: narratorów, Jasia, Małgosi, Smerfów, Kopciuszka, Wróżki, Księcia, Krasnoludów, Królewny Śnieżki, Czerwonego Kapturka, Wilka Rekwizyty: Koszyk, kwiatki, pantofelek, różdżka, jabłko, lekarstwa itp. krajobraz polany (element scenografii) Literatura: „Spotkanie bajek”- inscenizacja T. Fiutowskiej (fragmenty) Utwory muzyczne, piosenki: „W krainie baśni”( Moje 6 lat – zajęcia Cz. 2, płyta CD, utwór16) „Duet kosów nad leśnym strumieniem” (Dotyk ciszy- śpiew wiosny) „To jest Smerfów świat” „My jesteśmy Krasnoludki” „ Czerwony Kapturek”- słuchowisko radiowe „ Bajka różne ma imiona” (Moje 6 lat – zajęcia Cz. 2, płyta CD, utwór20) Uwagi: role narratorów mogą przyjąć dzieci, które są postaciami bajkowymi do udzielania odpowiedzi angażujemy publiczność I. POWITANIE – recytacja wiersza Witamy wszystkich miłych gości Na przedszkolnej uroczystości. Za chwileczkę na tej scenie Odbędzie się wielkie przedstawienie. Przedstawienie czas rozpocząć Proszę, by wygodnie spocząć. Przyjdą znakomici goście Oklaskami ich zaproście. II. PIOSENKA – „ W KRAINIE BAŚNI” Zapraszamy dzieci do krainy baśni, Gdzie słoneczko świeci, Gdzie gwiazda nie gaśnie. Przypomnijmy sobie, Razem jeśli chcecie, Bajki kolorowe – najpiękniejsze w świecie. W baśni bajka nie zna granic, W sercach dzieci ma swój dom. Jak mieć uśmiech i jak taniec, Jak piosenki naszej ton. Ref.: Raz ,dwa, tra, la, la każde dziecko bajki zna. ( 2x) III. NARRATOR – WIERSZ Dziś jest wielkie święto bajek. Żadna w książce nie zostaje: Pędzą sobie leśną drogą, By w to święto pobyć z sobą. Jak uważnie popatrzycie I uważnie posłuchacie, Gdy się tu za chwilę zjawią, To z pewnością je poznacie. Całą bajkę mam już w głowie. Zaraz tu sprawdzicie sami. Oto dzieci: znaczą drogę okruchami. – melodia „ Cisza w lesie” IV. „ JAŚ I MAŁGOSIA” – melodia „ Cisza w lesie” Małgosia: Jak przyjemnie jest w tym lesie Czas bardzo szybko upływa Nasze słowa wiatr niesie A ptaszyna nas przyzywa Jaś: Oj!!! Siostrzyczko, zgubiliśmy drogę Mnie bolą nogi, dalej iść nie mogę Małgosia: Nie płacz braciszku Jest tu domek w oddali Maleńki domek i światełko się pali Chodź idziemy zobaczyć co będzie dalej. V. „ SMERFY” w oddali słychać melodię piosenki „ To jest smerfów świat” Na scenę wychodzą dwie Smerfetki „Smerfetka” My jesteśmy małe Smerfy, domki mamy pod grzybkami, a ubranka niebieściutkie, jak wiosną niebo czyściutkie. Gdzie się wszyscy podziali, czemu tu nikogo nie ma!. No nie ma nikogo, nie widzę, no gdzie poszli? Ojej! może im się coś stało? Biegnę zaraz do domu i sprawdzę to!!! * Smerfy się wyłaniają i śpiewają piosenkę „To jest smerfów świat” „ To jest Smerfów świat” La la la la la la to jest Smerfów świat! Najpiękniej wita was Smerfów świat! Tam, gdzie zielony las polany tuli łan, Tam jest kraina co niebieską flagę ma. La la la la la la to jest Smerfów świat! Najpiękniej wita was Smerfów świat! I zwiedzaj z nami Smerfów świat, a jeśli boisz się, pod łóżkiem lepiej siedź. Tu poznasz dziwnych przygód smak! Bo nawet mrówka wie, że każdy smerfny Smerf nie cierpi nudy lubi śmiech! La la la la la la to jest Smerfów świat! Najpiękniej wita was Smerfów świat! Tu jest nasz Papa Smerf co zawsze uczy nas, by innym pomoc nieść i sercem mierzyć świat. La la la la la la to jest Smerfów świat! Najpiękniej wita was Smerfów świat! I ty wejdź z nami w Smerfów świat, a jeśli boisz się, pod łóżkiem lepiej siedź. Tu poznasz dziwnych przygód smak! Bo nawet mrówka wie, że każdy smerfny Smerf nie cierpi nudy lubi śmiech! VI. „ KOPCIUSZEK” NARRATOR – melodia spokojna Z innej bajki goście idą, Czy ich wszyscy dobrze widzą? WRÓŻKA Czy to dziewczę wszyscy znacie? Czy ją jeszcze pamiętacie? Ja historię jej opowiem. Kiedy była sama w domu, Przyszłam do niej pokryjomu. Tą laseczką pomachałam, Na bal pannę wnet wysłałam. KOPCIUSZEK Teraz wiem, po co są bale !! bawiłam się doskonale ! Tam spotkałam królewicza, A bal cały mnie zachwycił. KSIĄŻĘ : – Takie to książęce życie. Lecz czas dojrzeć. Szukam żony. Tobą jestem zachwycony, więc….. ( zaczyna bić zegar) KOPCIUSZEK: – Och, nie !! Północ już wybija, to, co piękne szybko mija. Muszę biec, pa,pa, mój książę! (wybiega zostawiając go książę i zaczyna biec w miejscu ) KSIĄŻĘ: – Nie dogonię jej, nie zdążę ! ! Co to była za dziewczyna ? Czy tu mieszka jej rodzina ? Czy ktoś zna ją ? GOŚCIE (razem) : – NIE, nie znamy !!! KSIĄŻĘ: – Więc od dzisiaj jej szukamy. (rzuca butem, Pantofelek zabierajcie, łapie posłaniec) wszystkim pannom przymierzajcie. Na którą pasować będzie, ta mą żoną w zamku będzie ! ! ! NARRATOR Wiecie, o kim mówi wróżka? Tak, królewicz wziął za żonę biednego…. DZIECI Kopciuszka! VII. „ KRÓLEWNA ŚNIEŻNA I 7 KRASNOLUDKÓW” NARRATOR ( AMELIA, ZOSIA) Dużo gości z innej bajki. To dziewczynka i krasnalki. Wchodzą krasnoludki i śpiewają piosenkę: „ My jesteśmy krasnoludki” 1. My jesteśmy krasnoludki hopsa sa, hopsa sa pod grzybkami nasze budki oj tak tak, oj tak tak jemy mrówki, żabie łapki oj tak tak, oj tak tak a na głowach krasne czapki- to nasz znak, to nasz znak Gdy ktoś zbłądzi to trąbimy tru tu tu, tru tu tu, gdy ktoś senny to uśpimy lu lu lu, lu lu lu. 3. Gdy ktoś skrzywdzi krasnoludka oj joj joj, oj joj joj to zapłacze niezabudka oj joj joj, oj joj joj KRASNAL 1 Bardzo piękna. KRASNAL 2 Pracowita. KRASNAL 3 Prać potrafi. KRASNAL 4 Książki czyta. KRASNAL 5 Sprzątać umie. KRASNAL 6 Śpiewa pięknie. KRASNAL 7 Sprawdza czy są czyste ręce. KRASNAL 1 Dobrze z nią nam razem było. KRASNAL 2 Aż nieszczęście się zdarzyło. KRASNAL 3 Otruć ją macocha chciała. KRASNAL 4 Zatrute jej jabłko dała. KRASNAL 5 Złe macochy są na świecie. KRASNAL 6 Nie udało jej się przecież. KRASNAL 7 Wszystko dobrze się skończyło. I wesele się odbyło. NARRATOR Z królewiczem w zamku mieszka bo to jest… DZIECI Królewna Śnieżka! Królewna Śnieżka Znalazłam swoje miejsce, Przyjaciół tutaj mam, I jestem tak szczęśliwa, Że krasnoludki i królewicza znam. Moi drodzy gdy potrzebujecie krasnoludków, by na zajęciach wam pomogły to powiedźcie po cichutku: zjaw się mały krasnoludku! VIII. „ CZERWONY KAPTUREK” NARRATOR – melodia „ Czerwony Kapturek” Była sobie raz dziewczynka Śliczne imię miała Czy już wiecie kto to taki Jak się nazywała? Na scenę wchodzi Czerwony Kapturek i śpiewa piosenkę, a wilk czai się za krzakiem. Czerwony Kapturek , tak ją nazywa świat Czerwony Kapturek w szuwarach gwiżdże wiatr Czerwony Kapturek szeleszcząc szepce liść Czerwony Kapturek i ty ją spotkasz dziś CZERWONY KAPTUREK Kapturek, Kapturek Czerwony Kapturek Ta śliczna dziewczynka to ja. /2x/ WILK Dzień dobry Czerwony Kapturku. CZERWONY KAPTUREK Dzień dobry wilku. A dlaczego masz takie wielkie uszy? WILK Żeby cię lepiej słyszeć Czerwony Kapturku. CZERWONY KAPTUREK Wilku, a dlaczego masz takie wielkie oczy? WILK Żeby cię lepiej widzieć Czerwony Kapturku. CZERWONY KAPTUREK Wilku, a dlaczego masz takie wielkie zęby? WILK Żeby się pięknie do ciebie uśmiechać. CZERWONY KAPTUREK Popatrz wilku, ile kwiatów wokoło, zerwijmy je, zrobimy piękny bukiecik i pójdziemy do babci w odwiedziny. Zrywają kwiaty i wychodzą IX. ZAKOŃCZENIE Na scenę wchodzą wszyscy aktorzy i na zakończenie mówią: Bajka zawsze na was czeka W bibliotece moi mili ! Więc książeczki pożyczajcie Nie czekajcie ani chwili. X. PIOSENKA „ BAJKA RÓŻNE MA IMIONA” Bajka różne ma imiona Różną nosi postać Lecz jest zawsze roztańczona Barwna i radosna. Ref.: Bajka, bajka, bajka Różne ma imiona Jak niezapominajka Dziecięcy ma jej świat. Bajka, bajka, bajka Radosny jasny dom Jak jasny promyk światła Kochamy wszyscy ją. Gości w sercach wszystkich dzieci Łzy na uśmiech zmienia I słoneczkiem jasnym świeci W najskrytszych marzeniach XI. WIERSZ „ŻEGNAJCIE” Żegnajcie nam goście, Żegnajcie nam mili, O więcej nie proście Bośmy już skończyli. Katalog Anna Lelonkiewicz, 2012-06-01ŁowiczJęzyk polski, ScenariuszePrzedstawienie profilaktyczne o przyjaźni "O Ali, Wojtku, kocie i rysowaniu na płocie" „O Ali, Wojtku, kocie i rysowaniu na płocie” (Scenariusz oparty na opowiadaniu Marii Łastowieckiej o tym tytule) Narrator: Był sobie płot. Po prawej stronie płotu stał dom, w którym mieszkała Ala. A po drugiej stronie płotu stał drugi dom, w którym mieszkał Wojtek. Ala z Wojtkiem zawsze grzecznie się bawili. Aż tu nagle wczoraj, ni z tego ni z owego, okropnie się pokłócili. Ala: Zabieram swoje lalki i zabawki i idę na swoje podwórko! Wojtek: A idź, idź! Wcale nie potrzebuje bawić się z tobą, poza tym masz na nosie piegi! Ala: Tak? A ty jesteś rozczochrany! Wojtek: Tak? A ty jesteś obrażalska! Ala: Tak? A ty jesteś złośnik! Wojtek: Tak? To ja cię narysuję! Narrator: Wojtek złapał kredę i narysował na płocie dziewczynkę. Miała nogi chude jak patyki, a na buzi małe piegi. Całą kredę zużył na wymalowanie tych piegów. Ledwie został mały okruszek na podpis: „to jest Ala”. Rysunek był bardzo kąśliwy, a podpis jeszcze bardziej. Ala: Taki jesteś?! To teraz ja ciebie narysuję! Narrator: Złapała drugi kawałek kredy i narysowała na płocie chłopca. Włosy mu sterczały na wszystkie strony, jedna skarpetka była podciągnięta, a druga opuszczona. W ogóle rysunek był bardzo brzydki i wcale do Wojtka nie podobny. Ale Ala podpisała: „to jest Wojtek”. Rzuciła kredę pod płot i poszła do domu. Wojtek też poszedł do domu. Nadeszła noc. Księżyc wyjrzał zza chmurki, popatrzył na płot i aż się zatrząsł z oburzenia. Księżyc: Bryyyy… To okropne! Na to w ogóle nie można patrzeć. Pfuj! Płot: Pewnie, że nie można Narrator: Zaskrzypiał płot. Płot: Ale co mam zrobić? Przecież nie pójdę do rzeki się wykąpać. Płoty przecież nie spacerują. Gdyby chmurka była taka uprzejma i pokropiła mnie deszczem… Może to by się zmyło? Chmurka: Niestety. Narrator: Powiedziała chmurka. Chmurka: Na dziś deszczu w ogóle nie mam w planie. Nie zapowiadano go ani w radiu, ani w telewizji. Bardzo mi przykro. Narrator: I szybko odsunęła się na drugi koniec nieba, żeby nie widzieć okropnego malowidła na płocie. Płot: Ładna historia… ani kropli wody. Czyżbym musiał już zawsze być taki obsmarowany? Jakie brzydkie te rysunki! I jakie niegrzeczne! Narrator: Nagle zaszumiał mały krzak bzu. Bez: A ja? Może ja się przydam? Mam gałązki wilgotne od rosy. Gdyby wiatr trochę pomógł?! Wiatr: Ależ bardzo chętnie. Narrator: Zaszumiał wiatr i rozhuśtał gałązki bzu. A gałązki pac, pac! Po kredowych malowidłach. Zmyły wszystkie piegi i rozczochrane włosy, i krzywe skarpetki, i nogi jak patyki. Płot: Jeszcze, jeszcze, jeszcze sporo zostało do zmycia! Narrator: Ale na próżno wiatr wiał, a bez machał gałązkami. Po prostu zabrakło rosy. Nic wiecej nie dało się zmyć. Płot: No i co? Narrator: Krzyknął płot. Płot: Teraz jest jeszcze gorzej niż było! Narrator: I aż zachwiał się cały, taki był zły. Kot: Przestań się chwiać!? Narrator: Zamiauczał kot, który siedział na płocie. Kot: Na drugi raz uprzedź, przecież mogłem spaść i krzywdę sobie zrobić. Płot: Sam zatrząsłbyś się ze złości, gdyby na tobie wymalowali takie koślawe bohomazy. W dodatku bez próbował je zmyć i teraz z rysunków zostały tylko kawałki. Sam zobacz, okropność. Mysz: Okropność, wstrętne, są straszniejsze od ciebie kocie! Kot: Eee, nie jest tak źle, trzeba tylko tu i ówdzie poprawić. Narrator: Kot zeskoczył z płotu i złapał kawałek kredy pozostawionej przez Alę i zabrał się do roboty. Dziewczynce domalowywał uśmiechniętą buzię, chłopcu pięknie uczesaną czuprynę. A obojgu narysował nogi w białych skarpetkach. I to ładne, proste nogi, nie żadne chude patyki. A że jeszcze zostało mu trochę kredy, dopisał coś pod spodem. Kot: No i co lepiej? Płot: O wiele lepiej! Mysz: Wspaniale kocie, jesteś cudotwórcą. Bez: Bardzo dobrze. Księżyc: Po prostu znakomicie. Będę na to patrzył przez całą noc. Narrator: Rano Ala i Wojtek przybiegli na podwórko. Patrzą i oczom nie wierzą. Na płocie, zamiast brzydkich i kąśliwych wczorajszych rysunków piękne portrety z uśmiechniętymi buziami. I nawet popisane: „to jest Ala, to jest Wojtek, zawsze się grzecznie bawimy” Ala pomyślała: Ala: To na pewno zrobił Wojtek. Bardzo się cieszę, że już się nie gniewa. Narrator: Wojtek pomyślał: Wojtek: To na pewno Ala. Cieszę się, bo byłoby mi smutno bawić się samemu. Narrator: I dzieci zaczęły się wspólnie bawić. A płot tak się ucieszył że aż zatrząsł się z uciechy. Kot: Przestań się trząść, bo spadnę i nie wyśpię się, a okropnie jestem senny. Miałem bardzo pracowitą noc. Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione. Brat Albert nie był na tyle znany, żeby ludzie szli na niego do kina. Szli na Wojtyłę. Z Krzysztofem Zanussim rozmawia Małgorzata Bilska. Małgorzata Bilska: „Brat naszego Boga” jest tekstem bardzo trudnym do adaptacji. Jak pan wspomina pracę nad filmem? Przyszedł do mnie przypadkiem. Włoski producent nie mógł sobie poradzić i zapytał, czy bym nie dołączył jako koproducent. Uznałem, że w zasadzie byłoby nieprzyzwoite, gdyby Polska nie brała w tym udziału. Początkowo ktoś inny miał reżyserować, troszkę to na mnie jakby spadło… Jestem świadom, że jest to sztuka teatralna, pisana innym językiem. I że zainteresowanie widza wiąże się z autorem, a nie z bohaterem. Brat Albert nie był i nadal nie jest na tyle znany, żeby ludzie szli na niego do kina. Szli na Wojtyłę. Jego natomiast spotkała krzywda, w której byłem z nim solidarny. Mówiło się, że jest wielkim papieżem, ale jako poeta, literat, to jest taki sobie. W „Bracie naszego Boga” on wybiega przed swoją epokę. Pokazuje perspektywę społeczną, polityczną i religijną, o której nasz katolicyzm z lat czterdziestych jeszcze nie wiedział. Sztuka trafiła na lata do szuflady. Nie wydrukowano jej w czasach, kiedy może cenzura by ją puściła, potem nie było już o czym mówić. Legenda głosi, że kiedy Karol Wojtyła został biskupem, pani redaktor w „Tygodniku Powszechnym” sięgnęła do tego maszynopisu i natychmiast poszła do spowiedzi. Ponieważ go odrzuciła, czytając tylko początek, który jest rzeczywiście dość toporny. Ten tekst jest po prostu szalenie nabity myślami, taki był Wojtyła. Uderza jedna rzecz – w kontrze do tradycji budujących opowiadań o świętych. U niego biedacy nie odpłacają sercem za serce. Są wstrętni. I musimy zakładać, że tak będzie. Kto inaczej zakłada, ten już robi targ z Panem Bogiem, wyciąga łapę po nagrodę. Nie będzie nagrody, nie będzie wdzięcznych biedaków, którzy całują dobroczyńcę w rękę. Tylko tacy, którzy potrafią mu za to jeszcze dokopać. Zastanawiam się, na ile film opowiada o Bracie Albercie, a na ile – o zachwycie Karola Wojtyły Bratem Albertem. O twórcy dramatu. – Sztuka jest o Bracie Albercie. Dodałem do niej prolog, ze względu na międzynarodowy adres filmu. Nikt nie znał sytuacji w dziewiętnastowiecznej Polsce. Poza tym autor sam postępował z historią dość swobodnie. Nie wiadomo właściwie, czy pod koniec dramatu szykuje się rewolucja 1905 roku, czy już bolszewicka. Zagraniczny widz nie wiedział, czym było powstanie styczniowe, dlaczego Chmielowski stracił nogę, a kiedyś był lwem salonów. To wszystko trzeba było dopowiedzieć w prologu, nie tekstami Wojtyły. Zawartość treściowa, przede wszystkim konfrontacja z marksizmem, z myślą rewolucyjną, jest tu niebywale głęboka. Wojtyła szalenie daleko idzie w przyzwoleniu na rewolucję; w pochwale oporu przeciwko niesprawiedliwości. Drogi Chmielowskiego i rewolucji rozchodzą się dopiero wtedy, kiedy autor punktuje różnicę między nim a Leninem. No bo wiadomo, że „nieznajomy” w sztuce jest wzorowany na Leninie. Istnieje domniemanie, że mogli się obaj spotkać w Zakopanem. (Są nawet obrazy tego spotkania u albertynek). Prawdopodobne, że się spotkali, bo to było małe, wąskie środowisko. Symbol? Nikt tego wówczas nie mógł zauważyć. Wojtyła stawia chrześcijaninowi w tekście niesłychanie heroiczny próg wymagań. Mówi, że w tej czasem odrażającej mordzie potrzebującego trzeba odnaleźć twarz Chrystusa. Co innego dać jałmużnę, a co innego – poczuwać się do obowiązku solidarności ludzkiej z tym drugim. I kochać go mimo tego, że jest taki, jaki jest. On nie jest przedstawiony ujmująco, sympatycznie. Kiedy film powstawał, czy już powstał, miałem okazję do rozmowy z papieżem. Opowiedziałem mu historię, na którą trafiłem dzięki mojemu koledze Istvánowi Szabó, który szykował się do filmu o Róży Luksemburg. (Mnie też proponował ten temat jeden z producentów, w końcu nakręciła ten film Margarethe von Trott a). Róża Luksemburg jest niewątpliwie świecką świętą sprawy proletariatu. Według świadectwa – już nie pamiętam, czy Clary Zetkin, czy jej syna – Luksemburg wyprowadzała się z Kreuzbergu, robotniczej dzielnicy Berlina, do lepszego mieszkania. Zapytana, czy opuszcza robotników, odpowiedziała: „Nie. Mogę oddać życie za ich sprawę, ale mieszkać z tą hołotą nie będę”. Bardzo cenię jej szczerość, bo często tak myślimy, tylko nie pozwalamy sobie głośno tego powiedzieć. Wojtyła nie znał tekstu Róży Luksemburg i bardzo się ucieszył, kiedy się dowiedział, że aż tak dobrze wyczuł Lenina. W sztuce on jakby mówi: „Mogę dowodzić lumpenproletariatem, ale nie mam powodu się z nim utożsamiać”. Na co Brat Albert: „Muszę razem z nimi zamieszkać. Muszę być jednym z nich”. Wojtyła był filozofem, pan profesor nim jest, Chmielowski filozofem nie był. Zmarł rok przed rewolucją październikową, która wybuchła w 1917 roku. Rozwinę wcześniejsze pytanie. Dramat powstał w latach 1944–1950, kiedy kończyła się druga wojna światowa, a do Polski wkraczał komunizm. Czy przypisywanie Bratu Albertowi świadomej konfrontacji z komunizmem nie jest projekcją dylematów Karola Wojtyły? Brata Alberta interesował chyba konkretny człowiek, w którym dostrzegł twarz Jezusa… Nie kierował się logiką makrospołeczną. Nie wiemy nic o tym, to prawda. Musiał jednak przeżyć rewolucję 1905 roku. Myślę, że jest to odpowiedź na wymagania czasu. Wojtyła pisał ten dramat po coś. W swoim czasie chciał coś ludziom powiedzieć. Może w tym miejscu to jest nawet ahistoryczne, ale nie ma to właściwie żadnego znaczenia. Wojtyła historię traktował z wielkim przybliżeniem. Pan także zmienił chronologię zdarzeń. Przypomniała mi się scena wsadzania krzyczącego Chmielowskiego do karetki w kaftanie bezpieczeństwa. W tym jest akurat coś niezwykłego. Wojtyła jako artysta znalazł wyraz dla schizofrenii, o którym wszyscy moi znajomi psychiatrzy wypowiadają się z ogromnym uznaniem. Mam na myśli rozdwojenie jaźni, charakterystyczne dla pewnych przypadków schizofrenii. Rozmowa z cieniem? – Tak, rozmowa bohatera ze sobą. Konflikt wewnętrzny człowieka, który już przekracza granice normalności – jest nadzwyczajny. Wojtyła dał mu wyraz, nie złagodził tego i nie ukrywał. Wiele biografii Brata Alberta ukrywa jego szaleństwo z obawy, że jak raz zachował się jak szalony, to wszystko potem w jego życiu wynika z anomalii. A przecież po znalezieniu powołania Chmielowski zniósł bez porównania większe ciosy niż te, które go wcześniej spotykały – i nigdy już o psychiatrię się nie otarł. Czyli była to schizofrenia uwarunkowana… Przepraszam, czy to na pewno była schizofrenia? Czy nie zachorował na depresję? W pełni się zgadzam co do tego, że ukrywanie choroby jest fałszowaniem życia, pozbawianiem świętego ludzkich cech. Może pana ucieszy fakt, że jeden z wywiadów w książce (z dr. hab. Hubertem Kaszyńskim) jest w dużej mierze właśnie o chorobie Brata Alberta. Depresja to nie wyrok skazujący na dożywocie. Powiem pani coś ważnego – i będzie pani chyba pierwszą publiczną powiernicą rzeczy, która jest dość delikatna. Uważam, że już mogę o tym mówić, w tej odległości od śmierci Karola Wojtyły. Przy jego biografii, filmie „Z dalekiego kraju” (1981), wyniknęły początkowo ogromne trudności. Otoczenie papieża w Watykanie bardzo źle zareagowało na scenariusz, który napisał Jan Józef Szczepański, Andrzej Kijowski i ja jako trzeci. Mówiono, że przedstawienie papieża jest niekorzystne. Mówiąc prawdę, ja też nie bardzo chciałem ten film robić, wydawał mi się niemożliwy do zrealizowania. Z pewną nadzieją myślałem: „Niech powiedzą, że się nie zgadzają, będę miał problem za sobą. Nie muszę tego robić”. Tymczasem, w okolicznościach zupełnie opatrznościowych, papież złapał katar i dlatego znalazł czas na przeczytanie scenariusza, czego wcześniej nie zamierzał robić. Był akurat u niego jeden z przyjaciół i tekst przyniósł. Z dnia na dzień wszystkie zastrzeżenia zniknęły. Kardynałowie, którzy mieli nam je wyłożyć, nagle się wycofali. Ale papież sam w rozmowie poprosił, żeby jednego szczegółu nie eksponować. Chodzi o jego wypadek i głęboki wstrząs mózgu, którego doznał. Nie ma jasności, ile dni spędził w szpitalu, zanim go odnaleziono. Nastąpiły po tym pewne zmiany psychiczne, do których on sam się przyznawał. Między innymi podobno jego zdolności językowe wtedy się nasiliły. Były dużo większe niż wcześniej. Kiedy to się stało? W 1944 roku, jak pracował w fabryce „Solvay”. Potrącił go samochód, został zabrany z ulicy do szpitala. Epizod rozbudowałem w scenariuszu, bo mi się wydawał fascynujący; zawsze mnie interesowała relacja ciała, materii i ducha. Papież nie powiedział, że tak nie było. Powiedział tylko: „I tak komuniści będą się starali mnie zdyskredytować. Jak dajecie im materiał, że byłem wariatem, to już siłą rzeczy wszystko się wyjaśnia. Nie eksponujcie tego tak bardzo”. To była kwestia kilku dialogów, które oczywiście wyleciały. Rozumiałem, dlaczego papież to powiedział. To samo odnosi się również do Brata Alberta. Bardzo Panu dziękuję za tę opowieść, piękne wspomnienie. Może doda siły do walki o siebie wielu zwykłym ludziom. Upłynęło tyle lat od cierpień Chmielowskiego, a zaburzenia psychiczne nadal są potwornym stygmatem i piętnem. Chorzy boją się przyznać do nich przed ludźmi, a co najgorsze, wstydzą się iść do psychiatry, a nawet do psychologa. To jest już temat na większą rozmowę. Wojtyła we wszystkich swoich pismach eksponował dramatyzm życia. Jest to najbardziej niemodna i niesprzedażna koncepcja naszego losu. Koncepcja rynkowa mówi o tym, że życie jest zabawną przygodą. Rób, co chcesz, wszystko wolno, nic niczym nie grozi. A naprawdę życie jest przygodą bardzo ryzykowną. Jest pan współscenarzystą filmu. Jak teatr słowa (Wojtyła był jednym z twórców i aktorem Teatru Rapsodycznego) udało się przełożyć na obraz? Film jest sztuką obrazu… Nie. Film jest sztuką słowa. Zaprzeczam, choć jestem w mniejszości. Film wychodzi z teatru, ze słowa. Scenariusz jest w zasadzie tylko mój, współscenarzysta figuruje formalnie, gdyż trzeba go było wpisać z powodów kontraktowych. Kiedy szykowaliśmy się do projekcji w Castel Gandolfo, leżały tam powyciągane kable. Szedłem z papieżem, bardzo uważając, żeby się nie potknął. Zauważył, że jestem zdenerwowany, i powiedział: „Pan się nie ma co denerwować. To ja się muszę denerwować”. Zapytałem: „Dlaczego?”. „Bo ja nie mam pojęcia, czy ten tekst się nadawał do filmu. Nie miałem takiego przekonania” – wyjaśnił. Okazało się, że nigdy nie widział tekstu na scenie, na wpół amatorskie grupy pokazywały mu tylko jakieś fragmenty. W tym też jest zresztą jego krzywda jako autora. Żartowałem, że gdyby papież mógł się na tydzień zwolnić z pracy, to byśmy sobie nad scenariuszem posiedzieli, pewnie byłby dzięki temu dużo bardziej filmowy. Gdyby sztuka została wystawiona od razu po napisaniu, autor byłby na próbach i masę rzeczy by poprawił. A w Castel Gandolfo po projekcji z bezradnością pytał: „No jak, dało się obejrzeć?”. Jak papież odebrał film? Właśnie nijak nie odebrał, nas wszystkich pytał, czuł się podsądnym. Byłoby niestosowne, gdyby coś mówił jako autor. Krytycy uważają „Brata naszego Boga” za najlepszy dramat Wojtyły. Bohater był dla niego ważny. Kim jest dla pana? Zagadkową postacią. Jego rozstanie ze sztuką mnie smuci. Chciałbym, żeby dalej malował. O biednych dawno bym już zapomniał, a obrazy by mi zostały. Ale to jest bardzo egoistyczny sąd. Taki brzydko ludzki. Dobro, które człowiek czyni, jest o wiele większe niż wszelka sztuka, którą tworzy. Fragment książki Małgorzaty Bilskiej „Nic na pokaz. Fenomen brata Alberta”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa „W drodze”. Tytuł i lead od redakcji 3 3 lipca 2017, 10:10 Wydawnictwo polskiej Prowincji Zakonu Kaznodziejskiego. “Adam Chmielowski. 7 obrazów z życia” to opowieść o niezwykłym malarzu, który został świętym. Porzucił pędzel i sławę i zaczął żyć z bezdomnymi. Co sprawiło, że zdecydował się na taką odmianę? Jak wyglądała jego droga od dziecka, które zostaje sierotą, przez czas malarstwa, depresję, aż po życie z ubogimi i dla nich? Film powstał w Roku Św. Brata Alberta na zlecenie Muzeum Historii Polski i portalu Na film o Adamie Chmielowskim składa się 7 opowieści osób, które idą jego śladami. O Bracie Albercie opowiadają siostry Albertynki i bracia Albertyni, abp Grzegorz Ryś, a także Ci, dla których postawa brata Alberta jest inspiracją w ich życiu: Anna Dymna, Jan Mela i Krzysztof Zanussi. „Brat Albert uczy nas wszystkich, jak zostać człowiekiem w nieludzkich czasach. Takie czasy przychodzą i odchodzą. Natomiast jest pytanie jak z nich wychodzi człowiek” – mówi w filmie abp Grzegorz Ryś, metropolita łódzki. Produkcja: ©Muzeum Historii Polski, 2017 Realizacja: Toproduction Scenariusz i reżyseria: Grzegorz Sajór, Tomasz Płuciennik, Marek Stremecki Zobacz więcej / wideo —> Muzeum Historii Polski: Adam Chmielowski. 7 obrazów z życia Katalog Aneta J. NowakZajęcia zintegrowane, ScenariuszeBrzechwa dzieciom - dzieci rodzicom. Scenariusz przedstawienia dla rodziców Scenariusz przedstawienia dla rodziców pt.: "Brzechwa dzieciom - dzieci rodzicom" Narrator 1: - Na początek zapraszamy na łąkę. Dowiemy się, co piszczy w trawie. Podobno pewien chrząszcz brzęczał w trzcinie. Ktoś mu tego pozazdrościł. Ciekawe, co z tego wyniknie? Posłuchajmy wiersza pt.: "Chrząszcz". Inscenizacja wiersza "Chrząszcz". Postaci: narrator, chrząszcz, wół i Maciek. Narrator 2: - Wół chciał brzęczeć jak chrząszcz i proszę, co za przygoda. A sowa? Och, te ptaki! Czy wiecie co słychać u ptaków? Niektóre z nich mają kłopoty zdrowotne. Jakie? Posłuchajmy. Inscenizacja wiersza "Sowa". Postaci: narrator, sowa, dzięcioł, sroka Inscenizacja wiersza "Kos". Postaci: narrator, kos, lekarz, 2 ptaki Narrator 1: - Czy nie dziwne te ptaki? Ale to nie wszystko. Kaczka - dziwaczka, to dopiero była śmieszna. Zaśpiewają o niej dziewczynki. Dziewczynki śpiewają piosenkę "Kaczka - dziwaczka". Narrator 2: - Zając w buraczkach, to danie dla smakoszy. Mówiła mi pewna kumoszka, że zna pewną kumoszkę co jadać by chciała słodki twarożek. A my usłyszymy opowieść o innym ptaszku, który lubił jeść różne ciekawe potrawy. Posłuchajmy wiersza pt.: "Kokoszka - smakoszka" Inscenizacja wiersza "Kokoszka - smakoszka" Postaci: narrator, kokoszka, kumoszka Narrator 1: - Zupełnie inne zmartwienie miał indyk, chociaż także związane z jedzeniem. Posłuchajmy tego smutnego indyka. Inscenizacja wiersza "Indyk" Postaci: narrator, indyk, przechodzień Narrator 2: - Nie wszyscy wiedzą, że w naszej klasie są uczniowie, którzy potrafią robić niezwykłe rzeczy. Największą niezwykłością jest u nas umiejętność rozmawiania z psami. Może po wysłuchaniu piosenki pt.: "Jak rozmawiać trzeba z psem" wszyscy nabędziemy tę umiejętność. Dzieci śpiewają piosenkę "Jak rozmawiać trzeba z psem". Narrator 1: - Najwyższy czas zaprosić wszystkich do zwierzyńca. W naszym ogrodzie zoologicznym mamy zwierzęta z różnych kontynentów. Z Afryki mamy krokodyla i żółwia. Popatrzmy i posłuchajmy. Inscenizacja wiersza "Krokodyl". Postaci: krokodyl, rozmówca Inscenizacja wiersza "Żółw". postaci: żółw, narrator Narrator 2: - Przedstawicielami egzotycznych Indii jest słoń i prążkowany tygrys. Posłuchajmy, co u nich słychać. Inscenizacja wiersza "Słoń". Postaci: dwaj rozmówcy i słoń Inscenizacja wiersza "Tygrys". Postaci: rozmówca, tygrys Narrator 1: - Najdalej od nas leży Australia. W naszym ZOO mamy mieszkańców tego kraju - papugę i kangura. Oto oni. Inscenizacja wiersza "Papuga". Postaci: papuga i rozmówca Inscenizacja wiersza "Kangur". Postaci: kangur i rozmówca Narrator 2: - Po emocjach w ZOO czas się trochę ochłodzić. Damy więc nurka do wody i posłuchamy co słychać u pewnych leniwych mieszkańców stawu. Ciekawe, jakie będą efekty ich niesumiennej pracy. Dzieci śpiewają piosenkę "Ryby, żaby i raki". Narrator 1: - Źle się działo leniuszkom, z których żaden nie chciał rzetelnie wykonywać swego zadania. Wszyscy na tym stracili. Natomiast pewna żaba, która mieszkała w sąsiedniej sadzawce, chyba była pracowita. Ale za to miała bardzo słabe zdrowie. Miała też pecha. Jakiego? Posłuchajmy. Inscenizacja wiersza "Żaba" Postaci: żaba, lekarz, narrator Narrator 2: - Wszyscy w naszej klasie lubią zwierzęta, a chyba najbardziej psy. Niektórzy mają nawet w domu takiego czworonożnego przyjaciela. I wiemy, że nasz pupil może być wesoły, albo poważny. Czasami, jednak, bywa smutny. Skąd się biorą jego smutki? Skąd się biorą? Dowiemy się tego z piosenki. Dzieci śpiewają piosenkę "Psie smutki". Narrator 1: - Nikt nie lubi robaczywych jabłek. A dlaczego? Bo są niesmaczne. I każdy ma pretensje do robaczka, który pogryzł nasze jabłko. Ale pomyślmy sami, czy ten robak nie jest biedny? Nic innego nie je, tylko jabłka. Czy to nie może być męczące? Inscenizacja wiersza "Entliczek - pentliczek". Postaci: robaczek, narrator, kelner Narrator 2: - Nasz robaczek wybrał się do miasta. Na wyprawę wybrał się także księżyc. Co przytrafiło się księżycowi, który zamiast świecić na niebie wybrał się w odwiedziny do stawu? Kto chce może dowiedzieć się tego z naszej piosenki. Dzieci śpiewają piosenkę "Księżyc raz odwiedził staw". Narrator 1: - A teraz wiadomość z ostatniej chwili. Wielkiego króla grzybów - borowika okropnie pogryzły muchy. Oj, bieda, bieda! Co to będzie. Coś strasznego. Ale proszę się nie bać. Dla osób o słabych nerwach mam informację, że ta wiadomość jest całkowicie wyssana z palca. Inscenizacja wiersza "Grzyby". Postaci: król borowik, opieńki, surojadki, modraczki, czubajki, muchomory, narrator Narrator 2: - Takie wyssane z palca wiadomości, to androny. Słyszałem, że można je pleść. Takie androny uplecione, jak wieść niesie, są podobne do koszyka. Wysłuchajmy wyjątkowo fantazyjnych andronów w piosence pt.: "Na Wyspach Bergamutach". Ale gdzie są takie wyspy? Dzieci śpiewają piosenkę "Na Wyspach Bergamutach". Narrator 1: - Czy wiedzą już Państwo, gdzie są Wyspy Bergamuty? Wiadomo! Nie ma ich. Ale to były tylko androny. Jednak nie wszystko w naszym programie było wyssane z palca. Narrator 2: - Co było prawdą, a co nie, niech każdy osądzi sam, ponieważ to już koniec naszego przedstawienia. Narrator 1 i 2: - Dziękujemy za uwagę. ALFABETYCZNY WYKAZ WIERSZY J. BRZECHWY WYKORZYSTANY W NASZYM PRZEDSTAWIENIU. 1. "Chrząszcz" 2. "Entliczek - pentliczek" 3. "Grzyby" 4. "Indyk" 5. "Jak rozmawiać trzeba z psem" 6. "Kaczka - dziwaczka" 7. "Kangur" 8. "Kokoszka - smakoszka" 9. "Kos" 10. "Krokodyl" 11. "Księżyc raz odwiedził staw" 12. "Na Wyspach Bergamutach" 13. "Papuga" 14. "Psie smutki" 15. "Ryby, żaby i raki" 16. "Słoń" 17. "Sowa" 18. "Tygrys" 19. "Żaba" 20. "Żółw" Opracowanie: mgr Aneta J. NOWAK Uwaga! Wszystkie materiały opublikowane na stronach są chronione prawem autorskim, publikowanie bez pisemnej zgody firmy Edgard zabronione.

scenariusz przedstawienia o bracie albercie